Tak jak mówi już sam tytuł posta - ekscytacja rośnie z dnia na dzień. Coraz więcej się dzieje: wiosna przyszła i mam nadzieję, że już nas nie opuści (bynajmniej do lata), oceny stają się coraz lepsze, zaczęłam na nowo się rozwijać i wiele innych.
Jestem również strasznie podekscytowana, gdyż już za trzy dni, a dokładnie w piątek pierwszy raz uniosę się na ziemię na kilkaset metrów i polecę samolotem do położonego o ponad 800km od mojego obecnego miejsca zamieszkania holenderskiego miasta Eindhoven. Jak można się domyślić ledwo wytrzymuję. Kurczowo odliczam dni do wylotu. Wyruszam w piątek o godzinie 7:00, by około 10:00 być już na lotnisku, gdzie posiedzę aż do 11:45.
Złożyło się cudownie, gdyż na mój wyjazd przypadły wszystkie możliwe dni wolne, jakie mamy w szkole, tj. 29.04-3.05 plus 7-8 maja kiedy to maturzyści podchodzą do egzaminów, który ma ich wprowadzić w dorosłe życie. Korzystając z okazji - czytającym bloga maturzystom życzę przede wszystkim połamania długopisu i by wiedza nie wypłynęła wam z głowy. Trzymam kciuki :)
Moje plany, co do pobytu w Holandii są takie jak zwykle - spotkania z przyjaciółmi, za którymi niezmiernie się stęskniłam, standardowy wypoczynek (tym razem na świeżym powietrzu, o ile dopisze pogoda) no i tym razem coś, na co czekam od roku - koncert! Jakiego zespołu? Myślę, że to już wiecie i nie trzeba powtarzać :)
Ponadto...
Moja nauczycielka z polskiego, a mianowicie Pani Ania, która męczy się ze mną w tym roku szkolnym zgłosiła mnie do konkursu oratorskiego, gdzie mam wygłosić przemówienie na temat "Szkoła na miarę XXI wieku". Ciekawe co z tego wyjdzie :P Mam cichą nadzieję, że wszystko się powiedzie :)
Dzisiaj był wielki dzień - dostałam 4 ze spr z matmy, co wbrew pozorom wcale nie jest takie proste w tym roku. Bynajmniej dla mnie. Wiadomo 4 to nie 5, ale jak mawiają: "Lepszy rydz niż nic". Dodatkowo wspomniana wyżej Pani Polonistka zmusiła nas do pisania próbnej matury ze "Świętoszka". Poszło całkiem, całkiem, choć prawdziwy wynik tej mordęgi okaże się dopiero po długim weekendzie, bo wtedy dostaniemy oceny :)
Jak widzicie humor dopisuje, tak jak i pogoda :P W Zielonej Górze wszędzie rozkwitły kwiatuszki i aż żałuję, że mój aparat zabrała moja mama gdy wracała do NL (wiadomo, do samolotu można wnieść ograniczony bagaż)... Porobiłabym zdjęcia... ale co zrobić?
Pochwalę się wam nowym, niedawno napisanym wierszem. Tematyka taka jak ostatnio :P Czyli o... jedzeniu! Nie moja wina, że gotując obiad naszła mnie wena! Tak wyszło. Zatem, poniżej przedstawiam utwór pt...
Spaghetti
Spaghetti to typowe
włoskie danie,
które nie zawsze
jest takie tanie.
Istnieją rozmaite
wersje tej potrawy,
Aby je poznać, nie
trzeba do Włoch wyprawy.
Pocznijmy więc od
carbonary,
Tak prostej, że
przyrządzą ją nawet kanary.
Wystarczy odrobina
boczku i sera,
Niejeden krytyk nią
się zażera.
Przejdźmy do
bolońskiego spaghetti,
Gdzie mięso
mielone jest niczym konfetti.
Miastem tego dania
jest Bolonia,
Choć drugim domem
bywa i Polonia.
Na koniec krótkie
podsumowanie,
Spaghetti robią
nie tylko panie.
Jeśli gotując nie
chcesz się narobić,
To biegnij do
kuchni spaghetti zrobić.
Prawa autorskie oczywiście zastrzeżone ;)
Wspominałam o konkursie oratorskim. Poza tym, że zamierzam wziąć w nim udział, zostałam poproszona o przygotowanie plakatu:
Nie wyszedł najlepiej, ale myślę, że źle też nie jest :)
Zapomniałabym o najważniejszym! Już w maju odbędzie się wystawa moich prac, które będą (powiem tak uroczyście) odsłonięte podczas szkolnych "Dni Europejskich". Nie mogę się doczekać! Jestem ciekawa jak to wypadnie, no i czy moje prace spodobają się innym. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać i póki co rozkoszować się zbliżającym się weekendem w Holandii.
Teraz nadszedł czas na pochwalenie się tym, co jem, piję etc. w domku :)
Sushi! (oczywiście kupione)
I boskie kakałko z piankami i bitą śmietaną :P
To tyle na dzisiaj! Miłej nocy!